Stacie Orrico nigdy nie marzyła o tym, by zostać gwiazdą. Sława, wraz ze wszystkimi błyskotliwymi obietnicami, jakie ze sobą niesie, sama ją dopadła. Została odkryta w wieku 12 lat, w wieku 14 wydała swoją pierwszą płytę, zaś kiedy miała 17 lat wyruszyła w światową trasę ze swym kolejnym albumem. Zanim Orrico ukończyła 18 lat sprzedała już 3,4 miliona płyt na całym świecie.
Gwałtowny sukces
omalże nie doprowadził tej młodej, obdarzonej naturalnym talentem wokalnym
dziewczyny do odsunięcia się z biznesu muzycznego na zawsze. Szczęśliwie, Orrico
nie tylko obdarzona jest nadzwyczajnym głosem, lecz również rzadko spotykaną
dojrzałością, która sprawiła, że trzy lata temu przerwała swoją karierę, by
odkryć na nowo kim jest i co tak naprawdę jest dla niej ważne. Nowy album
Stacie, zatytułowany „Beautiful Awakening”, opowiada o tej podróży, która
doprowadziła ją do miejsca, w którym znajduje się obecnie: gdzie po raz pierwszy
ma pełną kontrolę nad swym życiem i karierą.
„To zdecydowanie
spokojna płyta” mówi dwudziestoletnia obecnie Orrico. „Chciałam stworzyć album,
którego chcielibyście słuchać, kiedy siadacie w swojej sypialni, po długim dniu.
Chciałam, by znalazły się na nim piosenki, które można śpiewać nawet przy
akompaniamencie samej gitary akustycznej.” Rezultatem są wyciszające,
romantyczne i zarazem surowe dźwięki gitary, pianina i paru smyczków, zestawione
z mocnym głosem Stacie. Orrico mówi, że tematy obecne zarówno w rozdzierających
piosenkach „I`m Not Missing You”, „Don`t Ask Me to Stay”, jak i w romantycznych
balladach „Easy to Love You”, „Wait”, czy w krzyczącej do samotnych matek
„Babygirl”, oraz celebrującej wartość rodziny „So Simple” są odzwierciedleniem
radosnych i pełnych miłości okresów z jej własnego życia. Podczas gdy w
przeszłości jej utwory, jak sama mówi brały się z dużo bardziej emocjonalnie
burzliwego okresu.
W zrozumieniu
przemiany, jaką można zaobserwować u Orrico na „Beautiful Awakening”, pomaga
przyjrzenie się jej życiu, zanim stała się
rozpoznawalna.
Urodziła się w 1986
roku, jako średnie dziecko chrześcijańskich misjonarzy, w mocno związanej ze
sobą włosko-amerykańskiej rodzinie. Kiedy miała 7 lat podróżniczy tryb życia
rodziców zawiódł jej rodzinę aż na Ukrainę, gdzie Stacie pomagała w lokalnym
szpitalu w opiece nad chorymi na gruźlicę sierotami. Jej rodzina mieszkała tam w
domu bez ciepłej wody. „Braliśmy zmrażające zimne kąpiele,” wspomina. „Było tam
tak zimno, że kiedy wkładałeś rękę pod strumień wody, mogłeś nabawić się bólu
głowy”. O tym doświadczeniu mówi „nauczyło mnie ono, że nie ważne, gdzie ktoś
żyje, ani jakim mówi językiem, bowiem wszyscy mamy ze sobą coś wspólnego,
oczywiste rzeczy, do których możemy się odnieść.”
Po roku spędzonym na
Ukrainie rodzina Orrico przeniosła się do Denver, gdzie Stacie poszła do szkoły
i zaczęła śpiewać w chórze. „Byłam małą białą dziewczynką, śpiewającą w chórze
gospel z samymi czarnoskórymi,” mówi. „Ludzie przychodzili do moich rodziców i
mówili ‘Ta dziewczyna potrafi śpiewać. Czuje soul. Musicie jej puszczać płyty
Freda Hammonda i Shirley Caesar’. Mój tata zawsze słuchał wspaniałej starej
jazzowej muzyki, Elli Fitzgerald i Sarah Vaughn, od najmłodszych lat miałam więc
styczność z tego rodzaju muzyką.
W 1998 roku Orrico
poszła do szkoły muzycznej w Estes Park, gdzie konkurs ze śpiewu przeszła jak
skowronek. Wygrała i wtedy zauważył ją łowca talentów z jednej z wytwórni-
ForeFont. Z miejsca zaoferował jej obiecujący kontrakt. Orrico miała wtedy
12 lat.
„Kontrakt zupełnie
mnie zaskoczył ” mówi. „Mam na myśli to, że gdy miałam tylko tyle lat,
moim celem było tak właściwie tylko to, by mieć swoją własną szafkę,
której nie musiałabym z nikim dzielić. Orrico wydała z ForeFont dwie
płyty: debiutancki popowy album „Genuine” z 2000 roku, który sprzedał się w
ilości ponad pół miliona egzemplarzy i znalazł się na pierwszym miejscu listy
HeatSeekers, oraz wydaną w 2001 roku na święta płytę zatytułowaną „Christmas Wish”. Krótko potem Destiny`s
Child poprosiły Stacie o to, by supportowała amerykańską trasę ich albumu
„Survivor”. „Dziewczyny miały wiele wspólnego z muzyką gospel, słyszały co robię
i chciały mi pomóc.” Choć ojciec Beyonce, Matthew Knowles, zaoferował Orrico
kontrakt, ostatecznie zimą 2002 artystka podpisała umowę z Virgin
Records.
Jej rodzina
przeniosła się do Nashville, a Stacie wydała swój pierwszy album z Virgin w 2003
roku „Stacie Orlico” . Single z
albumu „(There`s Gotta Be) More to Life” i „Stuck” znalazły się na szczytach
list przebojów,. Wtedy też jako siedemnastoletnia dziewczyna znalazła się w
samym środku trąby powietrznej promocyjnych występów: na Macy’s Thanksgiving Day
Parade, podczas ceremonii zapalania świateł na choince w Rockefeller Center i w
programie MTV The Real Life, zapowiadała też nominacje do nagrody Grammy (którą
sama zdobyła w kategorii Najlepszy Współczesny Album Gospel) i kroczyła po
czerwonym dywanie podczas MTV Music Awards.
Następnie album
został wydany w Azji, gdzie artystka odniosła wielki sukces. Wtedy też
Stacie wyruszyła w trasę, co trzy dni zmieniając kraj w jakim grała i udzielając
wywiadów od siódmej rano do jedenastej wieczorem. Od tej chwili nawet przez
jeden dzień nie pokazała się w liceum, nie poszła na żaden bal studencki, i
opuściła wszystkie rodzinne spotkania i wakacje, co było dla niej, jako osoby
niezwykle zżytej z rodziną, szczególnie trudne. „W pewnym momencie doszło do
punktu, w którym to wszystko było coraz bardziej i bardziej wyczerpujące,” mówi.
„Zaczęłam myśleć, że przecież o to nie walczyłam. Nie pukałam do niczyich drzwi
w poszukiwaniu kontraktu muzycznego. Teraz cała moje życie było uwikłane w
przemysł muzyczny. Nie miałam poza nim nic, żadnego fundamentu, na którym mogłam
się oprzeć. Był to moment na decyzję, czy muzyczna kariera jest tym, czego tak
naprawdę chcę.”
Zdecydowała, że nie.
W tym czasie rodzina Orrico przeniosła się z powrotem do Seattle i Stacie
zdecydowała, by jechać się razem nimi, delektować się kuchnią swojej mamy,
uczęszczać na taneczne recitale siostry i futbolowe mecze brata i nadrabiać
stracony czas. Poznała nowych przyjaciół. „Możesz nabrać nieźle skrzywionego
spojrzenia na samego siebie, gdy zaczynasz przywykać do ludzi, którzy
dwadzieścia cztery godziny na dobę przez siedem lat całują cię po tyłku i mówią
ci jaki jesteś idealny,” wyznaje. „Ludzie mówią ‘Och jesteś taka dojrzała i
poukładana’, lecz nie wiedzą, że wracasz do swojego pokoju hotelowego i
zamawiasz sześć deserów, bo taki jesteś spięty.”
Czas spędzony z
rodziną i przyjaciółmi zaowocował tym, że: „Wreszcie zaczęłam sobie uświadamiać,
że muzyka jest tym, co kocham robić – jest tym, co mnie pasjonuje,” mówi. „Dla
mnie to coś więcej niż tylko nagrywanie płyt – to sposób komunikacji:
opowiadania historii i dzielenia z innymi swych uczuć. Kiedy byłam zbyt
wyczerpana i oderwana od samej siebie, by nawiązywać osobiste więzi z ludźmi,
traciłam swój entuzjazm. Teraz jestem bardziej podekscytowana swoją karierą niż
kiedykolwiek wcześniej. To już nie jest coś, co przypadkiem wpadło mi w ręce,
lecz świadomy wybór, jakiego dokonałam.”
Odnowioną pasję do
muzyki – od śpiewu, po pisanie i wokalną aranżację – słychać na całej płycie
„Beautiful Awakening”. Orrico współstworzyła większą część płyty i pracowała z
różnymi znakomitymi producentami, takimi jak: Dallas Austin, Dwayne Bastiany,
Kaygee, a także z takimi współtwórcami jak: Shekspear, Track & Field,
Anthony Dent i Novel. Ten ostatni to raper, piosenkarz, producent i twórca
piosenek, którego Orrico poznała w studio w Atlancie, gdzie usłyszała go jak gra
w głębi korytarza. „To moja muzyczna bratnia dusza,” mówi o Novelu, który jest
wnukiem legendy soulu, Solomona Burke i pisał piosenki dla Kelis i India Arie.
„W ten sam sposób słyszymy muzykę i inspiruje nas tyle takich samych
rzeczy.”
Stacie bardzo chce
wyruszyć w trasę i koncertować. Jest zainspirowana Lauryn Hill i Alicią Keys,
artystkami, które robią to co do nich należy bez zbędnych ozdobników. Nie
spodziewajcie się więc tancerzy na scenie i pięćdziesięciu zmian
kostiumu.
„Nie to mi chodzi,”
mówi. „Nie zobaczycie mnie skaczącej dookoła sceny w rytm playbacku. Czuję się
tak, jakbym właśnie zaczynała całkowicie nową karierę. Chcę wykonywać muzykę
soul, bo ona do mnie najbardziej przemawia.”.